Dacza Michałkowicza to bardzo specyficzne miejsce na mapie wsi Talasseta. Położona jest na niewielkim wzgórzu, z dala od domów i pól. Prowadzi do niej tylko jedna polna droga. Dacza była kiedyś własnością Igora Michałkowicza - wysoko postawionego komunistycznego dygnitarza pochodzenia czuwackiego. Michałkowicz zmarł jednak bezpotomnie w roku 1977. Od tamtego czasu, jego nieruchomość jest kompletnie niezamieszkała - stoi samotnie na skraju lasu, niszczejąc, ale i kryjąc w sobie ślady dawnej świetności. Jej popękane ściany i zardzewiałe ogrodzenie świadczą o upływie lat. Okien już dawno nie ma - zastąpiły je deski. W środku i na zewnątrz gdzieniegdzie walają się puste butelki, jakieś śmieci, a nawet strzykawki. Ogród wokół daczy całkiem już zarósł. Mimo wszystko, miejsce to wciąż emanuje aurą tajemniczości, jakby w mrokach przeszłości skrywało przed nami jakieś sekrety.
Dacza Michałkowicza - widok z zewnątrz
Pewnego sierpniowego dnia, koło piątej nad ranem, w chłodzie letniego świtu, na zarośniętym podwórku koło daczy pojawił się tajemniczy mężczyzna. W jednej ręce trzymał profesjonalny wykrywacz metali, w drugiej łopatę. Zaczynał pracę w ciszy, przesuwając wykrywacz nad ziemią. Po chwili usłyszał charakterystyczny, intensywny dźwięk. Poszukiwania zajęły mu bardzo krótko - zupełnie jakby już wcześniej wiedział, gdzie ma się spodziewać znaleziska. Z sercem bijącym mocniej niż zwykle, zaczął kopać. Miał w tym wprawę - widać było, że nie robi tego pierwszy raz w życiu. Po kilkudziesięciu minutach dół był głęboki na ponad metr. Wreszcie mężczyzna natrafił na pierwsze znalezisko - starą monetę. Po chwili kopania, monet było już łącznie kilkanaście. Pod monetami mężczyzna znalazł też ołowianą tabliczkę. Była cała. Napis na niej był sporządzony alfabetem łacińskim, ale w jakimś dziwnym, niezrozumiałym dla mężczyzny języku.
Niespodziewanie od strony drogi rozległ się odgłos nadjeżdżającego samochodu. Mężczyzna zamarł, kiedy usłyszał, że nie jest sam na terenie posesji. Obejrzał się - to był radiowóz. Kto o tej porze mógł zawiadomić policję? Grzybiarze? Amatorzy porannych spacerów po lesie? Tego nie wiadomo.
Dwoje funkcjonariuszy szybko wkroczyło na teren posesji i podeszło do wykopaliska. Mężczyzna nie stawiał oporu. Został zatrzymany, a wykopane przedmioty zabezpieczono razem z użytymi do ich znalezienia wykrywaczem metali i łopatą. Tajemniczy człowiek nie był jednak zbyt rozmowny podczas zatrzymania. Na pytanie, kim jest, odpowiadał, że jest "spacerowiczem" i "miłośnikiem lokalnej historii", a swoje poszukiwania skierował na podwórko koło daczy, ponieważ "miał przeczucie, że znajdzie tu coś ciekawego".
Jedna ze znalezionych monet
Zważywszy na niezwykłość znaleziska, policjanci odgrodzili teren taśmą policyjną i skontaktowali się z Regionalnym Konserwatorem Zabytków w Porcie Dostojewsk oraz ze specjalistami z Wydziału Archeologicznego Cesarskiej Szkoły Pułkowej, którzy mają dokładniej zbadać teren i odkryć, jakie tajemnice skrywa porzucona dacza. Same znaleziska pojechały do laboratorium wspomnianej instytucji. Ponieważ teren daczy należy do Rejonu Opaga, powiadomiono także władze rejonowe.
Czy wykopane monety i tajemnicza tabliczka mają jakieś historyczne znaczenie? Jakie informacje ukrywa zapomniana posiadłość? Kim jest ten "miłośnik lokalnej historii", który dziwnym trafem dokładnie wiedział, gdzie szukać monet przy użyciu profesjonalnego sprzętu? Dalsza część już wkrótce...
Czy wykopane monety i tajemnicza tabliczka mają jakieś historyczne znaczenie? Jakie informacje ukrywa zapomniana posiadłość? Kim jest ten "miłośnik lokalnej historii", który dziwnym trafem dokładnie wiedział, gdzie szukać monet przy użyciu profesjonalnego sprzętu? Dalsza część już wkrótce...
