Andżej-chan pisze: ↑31 paź 2024, 16:58
Podsumowując, nie zaniechujmy robienia rzeczy tylko dlatego, że ktoś będzie się im sprzeciwiał.
Zacznę od końca. Zależy od tego, jak rozumiemy sprzeciw. Nie ulega wątpliwości, że w odniesieniu do będącego na tapecie kształtu Pollinu zderzają się dwie postawy. Pierwsza — „a komu to potrzebne” i druga — „chcemy ładnych rzeczy” (oczywiście, z premedytacją podsumowuję te postawy w zaczepno-polemicznym tonie). Tych postaw się nie da ze sobą pogodzić. Konsensusu nie osiągniemy, a przymusu w mikroświecie nie było, nie ma i nie będzie. Tym samym, nie będziemy mieli wiarygodnej mapy Pollinu rozumianego jako ogół polskiej społeczności mikronacyjnej, ale pomarzyć można i warto.
Andżej-chan pisze: ↑31 paź 2024, 16:58
Dzisiaj nowi mikronauci w ogóle nie mają okazji, żeby przeciwko czemuś lub komuś się buntować. „Henryczku, my ci założymy forum, podłączymy do wszystkich możliwych systemów, damy ćwierć kontynentu (albo usypiemy nowy kontynent) i nawet nabijemy ci kilkadziesiąt postów w miesiącu ogłoszeniami międzynarodowymi — tylko nas nie zostawiaj” […]. Co to za gra, w której można wygrać bez minimalnego zaangażowania? Mikronacje były wciągające właśnie dlatego, że nie było łatwo ich „przejść”. Mnie tylko motywowało to, że w Sarmacji nie dano mi łatwo zrobić kariery.
I się zgadzam, i nie. Mikronacje są trudne same w sobie. Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy oczekiwać kompetencji technicznych od wszystkich pasjonariuszy (nawiasem pisząc, czym jest Bastion Pollin, jeżeli nie założeniem forum Henryczkowi?). W miejscu kompetencji technicznych możemy wstawić, naturalnie, dowolne inne kompetencje. Specyfika Pollinu jest taka, że mniej lub bardziej udanie próbujemy łączyć raczej jednoosobową
kreację świata z wieloosobową
kreacją społeczności. Społeczność to nasz, moim zdaniem wciąż niewykorzystywany, potencjał. Korzystajmy z niej i skupiajmy się na tym, w czym jesteśmy najlepsi lub tym, co nam sprawia największą przyjemność. Henryczek może nie posiadać kompetencji technicznych, ale za to sprawnie operować piórem.
Z powyższym wprowadzeniem zgadzam się, że brak jakichkolwiek wymagań nie jest dobry. Niekoniecznie z tego powodu, że rozgrywka jest zbyt łatwa dla nowych graczy. Z tego powodu, że skutkiem jest kiepski
worldbuilding. Chciałbym, żeby mikroświat był wiarygodny na tyle, na ile jest to możliwe w naszych warunkach. Obecnie — nie jest. Usypywanie nowych kontynentów, wybuchy atomowe zmiatające z powierzchni dziesiątki tysięcy kilometrów kwadratowych, całkowite oderwanie narracji od (nieistniejących) stref klimatycznych, jednoosobowe mikronacje (którym nie jestem przeciwny) zajmujące całkowicie nierealistyczne obszary (co już mnie wkurza). Na zupełnie innej płaszczyźnie przyczepię się do Nordaty, w której parlament liczy pięć osób, choć w wyborach wzięło udział
164 758 801 wyborców (w demokracji raczej na pewno nie do pomyślenia).
Anastasia Windsachen pisze: ↑22 paź 2024, 19:35
Bardziej chodzi tutaj o ugruntowanie spraw na Pollinie czyli coś w czym zgadzamy się razem z @Helwetyk - koniec dzikich usypywań, gdy jest pełno OBPP i być może jakieś działania mające na celu zapełnienie mapy (myślałam nad np. dorysowaniem czego do kontynentów lub rozwinięcia niektórych OBPP). Ktoś chce się lokować to proszę niech się rozejrzy za OBPP, uzasadni planowaną narracją i organizacja powie "ok" albo zasugeruje inne miejsce czy rozmiar odpowiadające narracji.
Nie oczekiwałbym od kogokolwiek pisania wniosków z rozbudowanymi uzasadnieniami. Chciałbym natomiast, aby nowo powstające kraje zajmowały powierzchnię odpowiednią do stopnia ich rozwoju (wiarygodność, wiarygodność i jeszcze raz wiarygodność — narracji, nie twórców). Wyobrażam sobie Pollin, który posiada wiarygodną (i estetyczną) linię brzegową i klimat. Pollin może i powinien zawierać s e t k i niewielkich OBPP dostępnych do kolonizacji tak przez nowe mikronacje, jak i istniejące mikronacje wraz z ich rozwojem. Chcesz karaibskiej mikronacji — lokujesz się w okolicach zwrotnika. Wolisz zimniejsze klimaty — lokujesz się na północy. Masz wizję imperium zajmującego pół kontynentu — wybierasz jedną z wolnych prowincji i c i ś n i e s z , żeby spełnić warunki do zajmowania kolejnych. Tu jak pisze
@Andżej-chan: „co to za gra, w której można wygrać bez minimalnego zaangażowania?”.
Wiem, że poniższe mapy sklejone w jedną mają różne projekcje, ale dla zobrazowania:
Czy kształt Pollinu jest naszym głównym problemem? Nie. Nie jest nawet w pierwszej dziesiątce. Ale dotychczasowa debata na jego temat, moim zdaniem, dość dobrze obrazuje naszą gotowość nawet nie tyle do zmian, co do samej dyskusji o zmianach, a tym samym naszą skłonność do działania w grupie i patrzenia przez pryzmat szerszej społeczności. Cóż, jesteśmy p o l s k i m mikroświatem. 😉