Z oszklonego biurowca ISSA przy głównej alei Angemontu pobiegły polecenia, które pchnęły w ruch kolejne jednostki, jak ręka nakręcająca stary zegar. Ludzie i maszyny, wszyscy w służbie Subordynacji i Procedurze, wypłynęli z portów Shimontsen i Cyberii na południe, gdzie większość z nich jeszcze nigdy nie dotarła. W miarę jak wiozący ich statek opłynął brzegi Orientyki, wypłynął na pełny ocean, po paru dniach zaczął mijać z daleka rozsiane tu, drobne wysepki, zaczęło się robić cieplej. Przez kilka kolejnych dni nie było nic, tylko ocean przed sobą, za sobą, gdziekolwiek by nie spojrzeć.

Aż w końcu ujrzeli ląd. Nie było to żadne odkrycie na miarę wielkich odkryć geograficznych, nie było żadnego marynarza na bocianim gnieździe ani jego podekscytowanych towarzyszy, były punkty i kontury na mapie, które potwierdzone przez obserwację z mostka, pozwoliły uznać bez wątpienia, że dotarli do brzegów Hiperborei.
Teraz należało z kolei opłynąć północny i zachodni jej brzeg, w większości ziemie dzikie i słabo zamieszkałe. Na zachodzie kontynentu leżał Hazystan, a w jednym z jego portów dwustatkowa ekspedycja zakotwiczyła i poczęła rozładowywać swoje zaopatrzenie.
@Pavel van der Gibson